O samplingu słów kilka

Pobieranie próbek dźwięków z innych utworów (sampling) od lat budzi wiele kontrowersji. Zwolennicy tej techniki podkreślają, że zrewolucjonizowała ona rynek muzyczny i dała nowe tchnienie zapomnianym brzmieniom. Po drugiej stronie barykady opowiadają się przeciwnicy sztuki – dla nich to łamanie prawa przez jawną kradzież dzieła. Zarzucając im także „pójście na łatwiznę”, a prawda jak to prawda, leży gdzieś pośrodku…

Wykorzystanie sampli jest zwykle kojarzone z kulturą hip-hop, choć metoda ta szturmem przedarła się do mainstremowego pop’u i wszelkich gałęzi muzycznych. Stosowały ją takie tuzy muzyczne jak The Beatles (wykorzystali 855 sampli) i Pink Floyd ( wykorzystali 238 sampli). Dziś cięte są najrozmaitsze utwory od klasyki po współczesne, co nie zawsze wychodzi ze smakiem.

A wszystko przez niewinny eksperyment

Za ojca chrzestnego sztuki samplingu uchodzi Francuz Pierre Schaffer, tworzący około 50 lat wcześniej niż słynny w U. S.A dj Shadow, (lata 20). Pierre był naukowcem, pracował wówczas badając muzyczne technologie rejestrowania dźwięku. Wiele razy udało mu się zapisywać tylko szumy, ale gdy otworzył własne studio „Klub d’Essai”, wszystkie zebrane efekty użył by stworzyć nowy trend w sztuce – muzykę konkretną. W ciągu kolejnych 10 lat, kompozytorzy – Shaffer i Pierre Henry zmienili oblicze muzyki na zawsze. Oprócz niezliczonych innowacji estetycznych, osiągnęli wiele sukcesów technicznych – użyli taśmy magnetycznej poprzez składanie i pętli oraz wprowadzili kilku nowych wynalazków: magnetofon trzy ścieżki, opóźnienie 10-head i maszynę pętli (morphophone). Kto by pomyślał, że byli to starsi panowie w garniturach, a nie bożyszcze nastolatek rodem z amerykańskich teledysków.

Jedna maszyna, wiele możliwości

Później był tylko rozkwit. „Dj z Jamajki na gramofonach zgrał breaki” – Kool Herc na Bronxie stworzył Hip – hop, a tym samym powstał taniec breakdance jako jego element. Sugarhill Gang odniósł komercyjny sukces nie wspominając już o RUN DMC. Samplowanie było zarezerwowane dla dj’i obcujących z gramofonami, aż do słynnej premiery MPC firmy AKAI, która zrewolucjonizowała rynek muzyczny. Music Production Center to maszyna z padami perkusyjnymi, sekwencerem i samplerem w jednym. Narzędzie szybko wpadło w ręce muzyków na całym świecie i wcale nie byli nimi sami hip-hopowcy. Wykorzystywanie próbek utworów dało nowy początek i nowe podziały.

§ Sądne dni twórców §

Fala krytyki wylała się na zwolenników przetwarzania utworów w jeden moment. Zarzucano im brak inwencji, na co oni bronili się kreatywnością i poszerzaniem horyzontów muzycznych. Jedni i drudzy mieli racje, ale pozostaje jeszcze prawo. W jego świetle to przestępstwo, choć pierwsza definicja samplingu powstała dopiero w 1993 roku. Panuje pogląd, że gdyby reakcja rządu zza oceanu była szybsza, płyty Bestie Boys czy Public Enemy nie ujrzały by sklepowych półek. Dzisiejsze przepisy mówią jasno: „wykorzystanie fragmentu bez zgody autora pierwotnego oznacza naruszenie prawa autorskiego, co daje podstawę do wysunięcia roszczenia na podstawie art. 79 Pr. Aut.:” Artysta powinien mieć zgodę na przetwarzanie ścieżki, zarówno od autora jak i od producenta. Spraw wytoczono wiele, natomiast nieliczne skończyły się pociągnięciem do odpowiedzialności twórców.

Czy rzeczywiście sampling to niszczenie muzyki od środka i profanacja, czy może rewolucja na miarę studyjnej rejestracji dźwięku? Czy twórcy to beztalencia, a może geniusze w swojej dziedzinie? Ile głów tyle interpretacji.

Aby zobrazować skalę tego zjawiska dzisiaj zróbmy eksperyment. Wejdź na tą stronę i wpisz w okienku ulubionego, popularnego wokalistę lub zespół. Kliknij utwór poniżej w sekcji tracks i w pod hasłem: „conttains samples” znajdziesz wszystkie utwory, na których twój ulubieniec bazował. Zaskoczony?

Drudzy z wymienionych hit pt. „Wish You Where Here” stworzyli za pomocą czwartej symfonii Pyotra Ilyicha Tchaikovsky’ego. Dzisiaj świat muzyki rozrywkowej samplingiem stoi. I to często w wydaniu uwłaczającym oryginalnej wersji jak choćby przekształcony utwór Maryli Rodowicz – Małgośka przez grupę Wet Fingers. Pytanie do czego są zdolni posunąć się jeszcze beatmakerzy?